Od 2 tygodni nasze życie zostało postawione do góry nogami. Szkoły, przedszkola i żłobki zamknięto z powodu pandemii i z dnia na dzień dzieci zostały z nami w domu przez 24 godziny na dobę.
Zmiana, która nas zaskoczyła z dnia na dzień
W pierwszym tygodniu słyszałam od rodziców wiele frustracji i obaw jak to wszystko poukładać, jak pracować z domu przy dzieciach, jak pomóc im spożytkować nadmiar energii, jak znieść kłótnie między rodzeństwem, wieczny bałagan itd. itp.
Po dwóch tygodniach mam wrażenie, że nasza – rodziców perspektywa zaczęła się zmieniać. Na pewno nie dotyczy to wszystkich, ale z rozmów z Wami podczas warsztatów, w naszej grupie, czy z komentarzy na fanpage wynika, że zaczęliśmy zmieniać perspektywę… Tak jakbyśmy powoli odnajdywali się w tej nowej sytuacji, poukładali sobie nowe życie, podążyli za tym, co nam życie przyniosło… a w zamian zaczęliśmy dostrzegać dobre strony tej sytuacji. Zapewne dotyczy to bardziej rodziców, którzy przebywają z dziećmi w domu i nie muszą jednocześnie pracować. Bo Ci, którzy muszą pracować z domu w towarzystwie dzieci, mierzą się z olbrzymim wyzwaniem i dla nich będzie odrębny artykuł. Dziś o zmianie perspektywy, bo to wesprze każdego z nas.
Obróćmy obraz do góry nogami
Dostaliśmy w prezencie możliwość spędzania z naszymi dziećmi 24 godzin na dobę… Pamiętasz, jak się cieszyłaś z każdej wspólnej chwili, gdy Twoje dziecko się urodziło? Mogłaś godzinami na nie patrzeć, jak spało, piło mleko, uśmiechało się do Ciebie, uczyło się nowych rzeczy. Cieszyłaś się każdą daną Ci chwilą… Potem życie – Twoja praca, dziecka żłobek czy przedszkole rozdzieliło Was na 8-9 godzin dziennie. Tak wiele chwil Ci umknęło. Tak wiele „pierwszych razy”, pierwszych sukcesów, pierwszych prób udanych lub nieudanych, pierwszych wyzwań życia społecznego („on mi powiedział, że jestem głupi, ona nie chce się ze mną bawić, zawsze jestem ostatni”…) – i to wszystko działo się jakby za naszymi plecami, bez naszego udziału. Czasem dziecko coś opowiedziało, czasem napomknęło, w skrajnej sytuacji pani przedszkolanka nam opowiedziała o sytuacji. Ale to nie to samo, co być, uczestniczyć, towarzyszyć.
Teraz dostaliśmy „drugą szansę”
Teraz możemy znowu towarzyszyć naszemu dziecko non stop, obserwować, jak się rozwija, z czym ma trudności, w czym czuje się świetnie. Możemy zobaczyć, jak podchodzi do rozwiązywania swoich wyzwań od początku do końca, co przychodzi mu z łatwością, a gdzie potrzebuje wsparcia. Mamy czas na rozmowy, spokojne, niczym nie przerwane, bez pośpiechu. Dziecko, gdy czuje naszą obecność pełną ciekawości, otwiera się przed nami i dzieli swoimi uczuciami, może obawami. Możemy odkryć co już umie (kiedy on się tego nauczył???) albo możemy poświęcić czas na wspólną naukę. Nagle okazuje się, że dzieci „z trudnościami edukacyjnymi” nie mają tych problemów, gdy są wypoczęte, gdy nie są przebodźcowane, gdy pracują wtedy, kiedy mogą się skoncentrować i nie czują przymusu, że właśnie w tej sekundzie trzeba, nawet jeśli ich myśli są teraz zajęte czym innym, gdy mają ciszę, jeśli jej potrzebują lub podkład muzyczny, jeśli to właśnie pomaga im się skoncentrować.
Teraz zyskaliśmy czas i przestrzeń na indywidualne podejście do naszych dzieci i szansę sprostania ich potrzebom. Teraz też dzieci mają okazję, by wykazać się tym, co chcą nam pokazać albo dać, tylko potrzebują czasu bez pośpiechu i nerwów. Może chcą nam zrobić śniadanie, a do tej pory nigdy rano nie było na to czasu, może w końcu nauczą się same składać ubrania do szafy albo same się ubierać, bo wreszcie nie trzeba się spieszyć… Skorzystaj z tego, jeśli możesz – brak pośpiechu daje mnóstwo szans dla rozwoju dziecka!
Skorzystaj z mojego INTENSYWNEGO KURSU ONLINE. Kliknij w obrazek i dowiedz się więcej!
Jak się ma nuda do kreatywności
Jesper Juul w książce „Rodzic jako przywódca stada” powiedział: „Nie martwcie się, jeśli Wasze dziecko powie, że się nudzi. Nie trzeba czuć się z tego powodu winnym ani sięgać zaraz po cały katalog rozrywek. Wystarczy uśmiechnąć się i powiedzieć: „Gratuluję! Jestem ciekaw (ciekawa), co w takim razie za chwilę wymyślisz.” Nuda nie trwa nigdy dłużej niż 20 minut. Jest to czas, którego człowiek potrzebuje, żeby uwolnić się od nadmiaru bodźców z zewnątrz i wejść w kontakt z własną kreatywnością.”
Na co dzień dorośli z jednej strony narzekają na brak czasu dla siebie, a z drugiej zasypują dzieci pomysłami na wszystko – jak spędzać wolny czas, co narysować, jak rozwiązać problem, kto ma kogo przeprosić przy kłótni rodzeństwa itd. W przedszkolach czy szkołach zajęć jest całe mnóstwo, po południu jeszcze więcej – od małego wiele dzieci ma codziennie jakieś zajęcia dodatkowe, starsze dzieci też, a jeszcze odrabianie lekcji do nocy…
I nagle dzieci odzyskały wolność! No te szkolne niekoniecznie, bo ponoć nauki mają więcej niż miały chodząc do szkoły, ale i to się pewnie unormuje za chwilę. Nagle nie ma zajęć popołudniowych, nagle dzieci nie są przez 8 godzin pobytu w przedszkolu zasypywane różnymi zadaniami, zajęciami, pomysłami. Nagle zyskały czas i przestrzeń na zabawę dowolną, na robienie tego co lubią.
I co słyszę od rodziców? Im młodsze dziecko, tym ma z tym mniejszy problem – nawet nie potrzebują zabawek, mogą zrobić wszystko ze wszystkiego, być wszędzie i każdym – dajcie im tylko czas i przestrzeń, a wyobraźnia się poruszy i popłynie. Ja teraz tylko biegam z aparatem i notatnikiem i upamiętniam cudowne budowle, projekty, konstrukcje… Nie ma dnia, żebym nie piała z zachwytu (oczywiście po cichu, bo nie dla moich zachwytów mają to robić) nad wyobraźnią i kreatywnością moich dzieci.
Zapraszam Cię do grupy wsparcia dla Rodziców na FB. Grupa, dzięki której odnajdziesz szczęście i spokój w swoim rodzicielstwie, relacjach z innymi oraz samą sobą!
Im starsze dziecko, tym często jest trudniej. Smutne to, bo widać, jak nasze społeczeństwo, nasz system zabija twórczość i kreatywność dzieci, zabija ich wyobraźnię, chęć podejmowania prób, chęć tworzenia czegoś i dodawania całej historii oczyma wyobraźni. Starsze dzieci często nie wiedzą co ze sobą zrobić, oprócz gier lub oglądania telewizji nie mają pomysłu czym zająć myśli. Być może teraz to też szansa dla nich… Szansa na odkrycie siebie, swoich talentów, swoich zamiłowań. Szansa na odkurzenie wyobraźni i kreatywności, szansa na zdobycie nowych kompetencji, szansa na odzyskanie dzieciństwa…
Spójrz na pozytywy
Nie chcę umniejszać trudności, które możesz mieć w tej sytuacji i udawać, że są same pozytywy. Ale te trudności i wyzwania na pewno widzisz sama, więc nie muszę o nich pisać. A o pozytywach być może chwilowo zapomniałaś przytłoczona aktualną sytuacją, więc chciałam, by ten artykuł pomógł Ci je dostrzec i podkreślić ich wagę. Jeśli przekierujemy naszą uwagę na korzyści płynące z tej sytuacji dla nas i dla dzieci, to poczujemy się lepiej, w konsekwencji nasze dzieci też poczują się lepiej i co oczywiste relacje wszystkich domowników i atmosfera na co dzień też ulegnie znacznej poprawie. A to przyda się nam wszystkim niezależnie od sytuacji, w której się teraz znajdujemy. I pamiętaj: rośnie to, co karmimy…